no to tak na początek: jest to nowy adres bloga: http://ijustloveandiwillalwaysloveyou.blogspot.com/search?updated-min=2012-01-01T00:00:00%2B01:00&updated-max=2013-01-01T00:00:00%2B01:00&max-results=2 ponieważ w tamtym były małe usterki :) zapraszam do czytania xx
* * *
Cześć. Jestem Holly. Jutro pierwszy września, poniedziałek. To nie tylko pierwszy dzień szkoły. To także pierwszy dzień szkoły w Londynie. Przeprowadziłam się tutaj tydzień temu. Wcześniej mieszkałam w Menchester, razem z moją mamą i starszą siostrą - Alice. Mój tata od trzech lat jest Architektem, i mieszka w Londynie, bo to właśnie tam pracuje. Widzieliśmy się tylko w weekendy, i w święta. Dlaczego się tutaj przeprowadziliśmy? Moja mama uznała, że jeżeli tata nie może mieszkać z nami w Menchesterze, to my będziemy mieszkać z nim w Londynie. A czemu się przeprowadziłam? O to moja historia:
/ -Kochani, wyprowadzamy się! - były to pierwsze słowa mojej matki, gdy wróciła do domu z pracy.
-Dobra. Już się pakuję - powiedziałam ironicznie z mojego pokoju, przełączając programy telewizyjne.
-Holly, ja mówię poważnie. - mama weszła do mojego pokoju. - Przeprowadzamy się do waszego ojca. - powiedziała wyszczerzając się.
-Ale.. Dlaczego? - spytała moja starsza siostra.
-Nie cieszycie się? - mama usiadła na mojej białej kanapie, pomiędzy mnie a Alice.
-Cieszymy, ale skąd ten pomysł? - powiedziałam uśmiechając się i czekając na reakcje mej rodzicielki. Wzięła głęboki oddech i oznajmiła.
-W piątek przyjeżdża wasz tata. Wtedy wszyscy porozmawiamy, i wytłumaczymy wam o co chodzi. - mama wyszła z pokoju.
piątek, godzina 12:27. Leżąc w łóżku, jeszcze w piżamie, miałam na kolanach mojego laptopa, gdy usłyszałam dzwonek do drzwi. Mama z Alice poszły na miasto, więc byłam w domu sama. Zarzuciłam na siebie mój czarny, długi sweter i seszłam po schodkach żeby otworzyć drzwi.
-Hej kochanie! - tata puścił swoje torby i mocno mnie przytulił, podnosząc mnie.
-Cześć, tato. - powiedziałam. wtulona w niego, czułam jego perfumy. były to Acqua di Gio - Giorgio Armani. Gdy tata puścił mnie ze swych objęć, zamknął za sobą kasztanowe drzwi, a torby odniósł do sypialni mamy. Ja w tym czasie robiłam nam gorącą czekoladę w kuchni.
-Ale Ty rośniesz, kochanie. - usłyszałam głos taty, stojącego w drzwiach.
-A czego Ty się spodziewałeś? - zaśmiałam się - mam już 17 lat, tato. - kubki z gorącą czekoladą i śmietaną położyłam na szklanym stole, i nałożyłam nam kokosowego ciasta. Rozmawialiśmy z ojcem na wiele, różnych tematów. Siedzieliśmy w kuchni dobrą godzinę. Usłyszałam jak mama wchodzi do domu.
-Wróciłyśmy! - powiadomiła mnie i zeszła do kuchni, nie mając pojęcia że jestem tam razem z tatą.
-Witaj kochanie - tata się wyszczerzył.
-Hej skarbie - mama podeszła do niego i przytuliła go - Zaraz do was przyjdę, tylko zdejmę buty..
-A gdzie Alice? - zapytałam.
-Przecież tu jestem, sieroto! - słyszałam czyiś oburzony głos z piętra. Spojrzałam na tate, a ten delikatnie wskazał głową, na znak że mam do niej iść. Tak też zrobiłam. Delikatnie zapukałam w jej dębowe drzwi, a gdy dostałam pozwolenie na wejście, bez wahania nacisnęłam srebrzystą klamkę. Mały pokoik Alice... W sumie, to tylko mi wydawał się mały, bo mój pokój w porównaniu do jej był wręcz wielki. Była moją starszą siostrą, ale to ja miałam większy pokój. Na szczęście nie miała nic przeciwko, ponieważ więcej czasu spędzała poza domem. Ściany były błękitne, podobnie jak wszelkie zasłony, poduszki, pościel, lampka nocna, itp. Zastałam ją, gdy siedziała zgarbiona, na swoim łóżku. Nie wiedziałam gdzie zmierza jej wzrok, ponieważ siedziała tyłem do mnie.
-Hej. Co się stało? - zapytałam, i usiadłam obok niej.
-Nic.. Jest wszystko ok.. - powiedziała, podciągając nos.
-Przecież widzę, że nie jest. Mi możesz powiedzieć, w końcu jestem tylko Twoją młodszą siostrzyczką. - zaśmiałam się i lekko klepnęłam ją w ramie.
-No bo.. Tak wczoraj myślałam o tej naszej wyprowadzce, i uznałam, że ja nie chcę się stąd wyprowadzać. Nie mam zamiaru. Tu mam moich przyjaciół, znane i lubiane mi miejsca, no i Nicka... A tam? Gdy się wyprowadzimy do Londynu, to ja i Nick już nie będziemy mogli być razem.. - otarła swoje oczy i przytuliła się do mnie.
-Alice.. Wszystko się da jakoś ułożyć! - pogłaskałam ją po głowie - Ty i Nick. Skoro się kochacie, to przecież nic nie stoi na przeszkodzie, by widywać się w weekendy, w święta. Tak jak mama z tatą! A od poniedziałku, do piątku regularnie możecie umówić się na konkretną godzinę i spotykać się dzień, w dzień na Skype'ie - uśmiechnęłam się - będzie dobrze, nie martw się.
-Dziękuję.. - w tym momencie tylko to umiała wydukać. A może raczej 'aż to'.
-Nie ma sprawy. W końcu to Ty powiedziałaś jak miałam lat "Mamo, sprzedajmy Holly. Nie dość, że jest brzydka, to jeszcze głupia!" - zacytowałam udając jej głos, a Alice zaśmiała się.
-Dziewczyny!? Chodźcie tutaj! - słychać było to zdenerwowanie, w głosie mamy wołającej z kuchni.
-Będzie dobrze - poklepałam Alice lekko w plecy, i uśmiechnęłam się. Zeszłyśmy na dół do kuchni. Usiadłyśmy na mocnej, czarnej ławie naprzeciw rodzicom i zapytałyśmy.
-A więc mówicie... - zaczęłam.
-...że macie w planach... - powiedziała moja siostra.
-wyprowadzkę? - powiedziałyśmy równocześnie, a następnie zaśmiałyśmy się.
-Dziewczynki, to poważny temat. - tata na początku też się zaśmiał, ale gdy mama szturchnęła go łokciem-spoważniał.
-No dobrze. Więc dlaczego proponujecie tą nagłą zmianę w naszym życiu? - zapytała moja starsza siostra.
-Ponieważ, uznaliśmy, że jeżeli ja nie mogę mieszkać z wami w Menchesterze, ze względu na pracę, to wy przeprowadzicie się do mnie-do Londynu. - powiedział tata, jak zwykle z uśmiechem.
-Kochanie - mama zwróciła się tylko i wyłącznie do Ali - wiem, że jesteś z Nickiem.. Ale każdy z nas musi się poświęcić.. - złapała ją za dłoń, którą miała położoną na stole. Alice miała oczy pełne łez. Była bardzo wrażliwa.
-Na przykład wasza mama, będzie musiała przenieść się z pracą. Na szczęście nie musi szukać nowej, ale to i tak wielkie wyzwanie zmienić miejsce pracy! Natomiast Holly zostanie przeniesiona ze szkoły, ze swoich kochanych miejsc, od znajomych...
-Taa. Jakbym miała ich tak wielu.. - mruknęłam pod nosem. To nie to, że nie byłam zbyt lubiana. Chodziło o to, że jestem bardzo zamknięta w sobie, na nowe znajomości. Może aż za bardzo..
-...a ja będę musiał zmienić dom. - tata kontynuował - Chociaż bez wątpienia wolę mieszkać z wami, i tak będzie brakowało mi mojego przytulnego domu. Widzisz kochanie, tak czasami jest w życiu że tracimy coś cennego, w zamian za coś innego, a skąd wiesz że to nie jest równie cenne.
-Chcesz powiedzieć, że jakaś przeprowadzka powinna być dla mnie tak samo ważna jak jest dla mnie ważny Nick?! - moja starsza siostra straciła panowanie, ale jak zwykle mój mądry tata zareagował tak jak przystaje mądrym mężczyznom.
-Nie, kochanie. Chcę przez to powiedzieć, że nie powinnaś żałować tej przeprowadzki, dopóki jesteś jeszcze w Menchesterze. A kto wie? Może i tam będzie tak dobrze jak tutaj? Może nawet lepiej? - tata śmiesznie podnosił brwi, a Ali w końcu się uśmiechnęła.
-A wyprowadzamy się za tydzień - oznajmiła mama. ... Od razu po rozmowie zjedliśmy obiad, i rozeszliśmy się do swoich jakże przytulnych pokoi. ... tydzień później. piątek, godzina 06:15 Jesteśmy już całkiem spakowani. Nie spałam całą noc, ponieważ musiałam spakować jeszcze jedną walizkę. Podejrzewam, że reszta członków rodziny też nie należeli do tych, co w tym czasie smacznie by sobie drzemali.
-Ludzie, śniadanie! - mama krzyknęła, śmiesznym głosem. Była wspaniałą kobietą, z ogromnym poczuciem humoru. Mojemu tacie, na całe szczęście, także nie brakowało tej cechy. Całą trójką zbiegliśmy po ciemnych schodach.
-Mmmmm.. Naleśniki! - kochałam naleśniki. A szczególnie mojej mamy, bo te w szkole to.. w ogóle zastanawiam się czy można nazwać je naleśnikami? Najbardziej lubię te z czekoladą, lub miodem...
-O której wyjeżdżamy? - Alice spytała tak głośno, że oderwała mnie z moich jakże mądrych przemyśleń o naleśnikach.
-Za jakieś pół godzinki powinny przyjechać autokary, by zawieźć nasze walizki. A my pojedziemy za nimi. - mama odpowiedziała przerzucając naleśnika na patelni.
-A właściwie.. To gdzie my będziemy mieszkać? - spytałam.
-Tu jest zdjęcie domu - tata wręczył nam kopertę - nie jest zbyt super na zewnątrz, ale jak zobaczycie w środku, to będziecie pragnęły zostać w nim na zawsze! - zaśmiał się. Wzięłam kopertę, i otworzyłam ją. Wyjęłam z niej jakieś papiery. Między nimi było zdjęcie domu: .
-Jest przecudowny! - krzyknęłam. Dokładnie po pół godzinie przyjechały autokary. Wpakowaliśmy nasze walizki, i pożegnaliśmy się z naszym domkiem. Jak dobrze słyszałam, sprzedali go jakiemuś starszemu małżeństwu. I nawet dobrze. Mam nadzieje, że będzie im się tam dobrze mieszkało.. /
No więc tak się o tym wszystkim dowiedziałam.. Nie mogę uwierzyć, że jesteśmy w Londynie już prawie całe wakacje. ~Holly
* * *
prolog. jest on w wersji opowiadania przez Holly. nieco zmieniony jak na poprzedniej stronie, ale mam nadzieje że jest okej :)
czytasz - komentujesz ♥
Nie czytalam na poprzedniej stronie, ale to mi sie strasznie podoba :)
OdpowiedzUsuńIde czytac dalej.
@olkka29
Woow .. Jest ... Boski *,* .
OdpowiedzUsuń