* * *
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że spotkają mnie jeszcze gorsze rzeczy......
Cały dzień przesiedziałam w pokoju, tylko kilka razy mama do mnie zajrzała przynosząc mi jedzenie.
Gdy wybiła godzina 22. zamknęłam laptopa i przygotowałam się na jutro do szkoły. Przebrałam się do spania i z trudem zasnęłam.
zadzwonił budzik. niechętnie wstałam z mojego jakże miękkiego łóżka, i włożyłam klapki na stopy. wolnym krokiem udałam się w stronę toalety, gdzie orzeźwiłam się i przebrałam w to. Włosy przeczesałam grzebieniem i zostawiłam je rozpuszczone, a rzęsy podkreśliłam, jak zwykle, maskarą. wychodząc przez pokój na korytarz, chwyciłam mój czarny plecak, i udałam się tradycyjnie na posiłek do kuchni. Mając uciążliwą torbę na plecach zrobiłam sobie kanapkę i wyszłam wciskając stopę w buta. Konsumując po drodze kanapkę z serem i ogórkiem, zatrzymała mnie jakaś dziewczyna, łapiąc mnie za ramię.
odwróciłam się i zobaczyłam szczupłą blondynkę ubraną w to.
-cześć - uśmiechnęła się.
-hej. Znamy się? - niepewnie odwzajemniłam uśmiech.
-chodzimy razem do klasy, od dwóch tygodni.. jestem Julia - delikatnym ruchem podniosła rękę, wyciągając w moją stronę swoją dłoń.
-wybacz, jakoś niespecjalnie zwracam uwagę na ludzi w szkole. jestem Holly - powtórzyłam jej ruch.
-nie ma sprawy. jesteś tu nowa, rozumiem Cię. - dalej szłyśmy do szkoły razem. bardzo fajnie nam się rozmawiało. Julia okazała się bardzo energiczną i gadatliwą osobą, w pozytywnym sensie.
-pewnie mieszkasz niedaleko mnie? - zapytałam z nadzieją.
-mieszkamy na tej samej ulicy. - zaśmiała się - Cztery domy dalej od Ciebie. - strasznie się ucieszyłam. miałam nadzieję na nową znajomość z Julią.
dotarłyśmy do szkoły. pierwszą lekcją była godzina wychowawcza. czas strasznie mi się dłużył, ponieważ cały czas myślałam o wczorajszej sprzeczce z ojcem.. kilka minut przed dzwonkiem, Pani Olivia dodała:
-...no i na jutro zadanie domowe. tym razem nie będzie to praca indywidualna. musicie parami opisać wybrane, mało znane zwierzę. - po, jak zwykle, wesoło wypowiedzianych słowach Pani Martinez, zadzwonił dzwonek. przepychając się przez tłum uczniów, którzy właśnie wybiegli z sal na ostatnim piętrze, zeszłam po schodach, i szybkim krokiem pokierowałam się w stronę mojej szafki. wyjęłam podręcznik i zeszyt od kolejnej lekcji, którą była historia. zamykając gwałtownie szafkę, Julia znalazła się obok mnie.
-robimy razem prezentację na biologię? - wyszczerzyła się.
-jasne, może przyjdę do Ciebie po szkole. - postanowiłam, że to będzie świetna okazja na bliższe poznanie radosnej blondynki.
kolejne 6 lekcji minęło mi szybko. starałam się nie myśleć o Harrym, tacie, ani o innych rozpraszających osobach i rzeczach. chciałam skupić się tylko na nauce.
ostatnia lekcja - Angielski. dzwonek zadzwonił. po 10. minutach ja i Julia spotkałyśmy się przed szkołą, gdzie razem wybrałyśmy się do jej domu. po drodze próbowałam dodzwonić się do ojca, ale nie odbierał. postanowiłam napisać sms do mamy, że będę później w domu.
weszłyśmy do dużego domu Julii, którego wnętrze wyglądało bardzo nowocześnie i oryginalnie.
-łał. - powiedziałam zdejmując z siebie ciężkie buty.
-moja mama jest projektantką wnętrz, a tata pracuje w ogromnej firmie budowlanej. mają także wspólny sklep, który jest w wynajęciu. więc masz co podziwiać. - długowłosa blondynka zaśmiała się i weszła do drugiego pomieszczenia. Była nim kuchnia, którą łączył czarny, drewniany, szeroki łuk. Oglądałam jej dom z wielkim zachwytem, nie zwracając uwagi na to co robi. Zmierzyłam wzrokiem każdy szczegół w jej salonie.
-Idziemy robić tą prezentację, czy chcesz tu tak stać? - spytała opierając się o przejście między salonem a kuchnią, i skrzyżowała ręce na klatce piersiowej.
Weszłyśmy czarno-białymi schodami na górę, do jej cudownego, bardzo dziewczęcego pokoju. Julia przysunęła obok mnie krzesło, które wniosła z pomieszczenia na dole, i znacząco wskazała ręką, bym na nie usiadła. Julia włączyła laptopa, a ja w tym czasie szukałam ciekawego tematu na prezentację.
-Myślę, że dostaniemy co najmniej 5, za tego wyraka - powiedziałam oglądając naszą pracę, a Julia przytaknęła.
Po kilkunastu minutach Julia odprowadziła mnie pod dom, i wymieniłyśmy się numerami na pożegnaniu.
Z moich obcisłych rurek wyjęłam srebrny kluczyk, którym następnie od kluczyłam zamek w drzwiach i z powrotem schowałam go do tylnej kieszeni spodni. Weszłam do domu, w którym woń enchilady z kurczakiem unosiła się aż z jadalni kuchni. Widząc sylwetkę taty, który spał na kanapie, po cichu zdjęłam buty i podeszłam do kuchni nałożyć sobie jedzenia, tak by go nie obudzić.
Siedziałam na swoim łóżku konsumując przy tym ulubioną potrawę mojej siostry, gdy nagle zadzwonił mój telefon.
-cześć Harry - zaczęłam odbierając.
-no hej. co tam u Ciebie? - wyczułam w jego głosie prze szczęśliwy akcent.
-wszystko okej.. dostałam szlaban, ale jakoś przeżyję te dwa tygodnie. a u Ciebie?
-dasz radę. - przyjaciel próbował mnie pocieszyć - no a ja mam sprawę. bo za tydzień w czwartek wylatuje na trzy dni do L.A. i chciałbym abyś mi towarzyszyła! - ta propozycja była nie do odrzucenia, ale zważając na mojego ojca, który ostatnimi czasy stracił poczucie humoru, i oraz okazał się nie być najlepszym tatą świata, na pewno by się nie zgodził..
-nie możliwe - powiedziałam smutnie - mam szlaban. nie mogę się z Tobą, ani z chłopakami spotykać.. od razu po szkole muszę iść do domu.
-a jeśli porozmawiałbym z nim? albo z Twoją mamą? - zaproponował po dłuższej przerwie ciszy. - ale jak nie chcesz, to nie. nie będę Cię do niczego zmuszał...
-jeszcze się zastanowię - powiedziałam dając mu nadzieję.
-dziękuję. - powiedział szczęśliwie - dobranoc Holly.
-dobranoc - westchnęłam głośno i rozłączyłam się.
talerzyk odłożyłam na biurko, po czym udałam się pod prysznic, zmywając z siebie cały stres i złe myśli. umyłam zęby, włosy splotłam w koka, ubrałam się w bieliznę oraz podkoszulek, i położyłam się spać.
kolejne dni mijały mi tak samo:
szkoła, dom, zadania domowe, laptop, jedzenie, telefon od Harrego, prysznic i spanie. aż w końcu był ostateczny dzień podjęcia decyzji...
jak zwykle obudził mnie mój dzwonek. spojrzawszy na niego szepnęłam zdenerwowana zmuszeniem pójścia do szkoły: dlaczego?! Wstałam, ogarnęłam się w łazience, ubrałam się w to, włosy zostawiłam rozpuszczone i zaplotłam jednego warkoczyka przy grzywce.
poszłam do szkoły, po drodze jedząc naleśnika z bananami.
w szkole było jak zwykle, nudno, lecz pod koniec to się zmieniło.
wyszłam ze szkoły, około 13:30 z telefonem w dłoniach. sms'owałam akurat z Julią, której nie było w szkole z powodu jednodniowego wyjazdu do Brighton. nagle moją uwagę przykuł dźwięk samochodu, który tzw. "palił gumę". podniosłam głowę do góry, chowając telefon do kieszeni i zobaczyłam czerwony samochód, w którym siedział Harry. podbiegłam do niego, przepychając się przez małą grupkę dziewczyn stojących wokół czerwonego pojazdu.
-niespodzianka! - powiedział wyszczerzając swoje białe ząbki.
-gdzie jedziemy? - spytałam niepewnie siadając na pasażerskim siedzeniu.
-do Ciebie do domu. porozmawiam z Twoim tatą, ewentualnie z mamą.
-ale ja się boję ojca.. - zacisnęłam usta i uśmiechnęłam się lekko i niepewnie.
-skończył Ci się szlaban, tak? - powiedział spojrzawszy na mnie, a następnie na drogę - więc nie masz się czego bać. a poza tym, nie przesadzaj. nie może być aż tak źle - uśmiechnął się ciepło, przy tym mnie pocieszając.
Weszliśmy do domu. zastaliśmy tam obojga rodziców. Harry od razu poprosił ich "na słówko" i cała trójka zostawiła mnie samą w salonie, gdzie oglądałam jakiś serial. po jakiś 10, 15 minutach wrócili.
-no dobrze, to ja jeszcze porozmawiam z Twoją mamą, Harry - mama uśmiechnęła się i poinformowała mnie łapiąc za ramiona, o następującej rzeczy.
-Holly Katy Mary Evans, urodzona 21 maja 1995 roku w Warszawie. nasza droga córciu, siostro Alice, wnuczko Lucy i...
-...i przejdźmy do rzeczy - pogoniłam ją ze sztucznym uśmiechem.
-no więc możesz jechać - brunetka wyszczerzyła się i razem ze mną strasznie się ucieszyła.
-ale teraz idź się spakować. - mama dała mi całusa w czoło, po czym ja i Hazza powędrowaliśmy szczęśliwi do mojego pokoju. Przyjaciel pomógł mi wybrać najlepsze ciuchy, po czym spakowałam je, następnie bieliznę, kosmetyki, ręczniki, ładowarki i laptopa. w osobną torbę włożyłam koc i tablet. po niecałej godzinie pakowania, zeszłam schodami na dół by pożegnać się z rodzicami i Alice, ponieważ ustaliliśmy że ostatnią noc spędzę u chłopaków, ze względu na zbyt wczesny wylot.
chłopaki zostawili mnie samą w ich domu, ponieważ mieli jakieś sprawy biznesowe do załatwienia.
było około 20. chłopaki mieli wrócić za dwie godziny.
siedziałam na kanapie i oglądałam "4 Skins 3", gdy nagle usłyszałam melodię dobiegającą z mojego telefonu. schyliłam się, by sięgnąć do komórki leżącej na drewnianym stole i spojrzałam w ekran. Dzwoniła Julia.
-hej, co tam? - odebrałam chrupiąc przy tym płatki z mlekiem.
-hej Holly, mogę do Ciebie przyjść? - spytała mnie nachalnie.
-ummmm.. no nie bardzo, nie ma mnie w domu.
-a gdzie jesteś?
-a masz coś ważnego?
-no, dosyć... ale nie chcę Ci się narzucać... - usłyszałam w jej głosie przerażający smutek. była mi bliska, mimo krótkiej znajomości, więc musiałam jej pomóc. podałam jej dokładny adres.
przypuszczałam, że to problemy z jej chłopakiem Colinem z którym była blisko dwa lata. był w porządku, ale w pewnych momentach po prostu olewał Julię dla kolegów, bądź jak to on sam sądzi - 'ważniejszych spraw'.
pół godziny później zadzwonił dzwonek do drzwi, byłam pewna że Julia, więc bez wahania otworzyłam drzwi. to co ujrzałam sprawiło, że miska z płatkami znalazła się pod moimi stopami w miliardach kawałeczków...
* * *
KOMENTUJCIE
ROZSYŁAJCIE
OGŁASZAJCIE
I JESZCZE RAZ KOMENTUJCIE :C kolejny rozdział - 5 komentarzy.
kocham was! xx
O Mój Bosz ....
OdpowiedzUsuńkiedy następnyyyyyy?????
<3
DAwaj następny !!!!!! superr
OdpowiedzUsuńByl mega . !!! Pisz szybko nastepny . !!! <3.!
OdpowiedzUsuńSuper piszesz.Kiedy będzie następny.
OdpowiedzUsuńDalej :3
OdpowiedzUsuńfajowe ; )
OdpowiedzUsuńSuuper !
OdpowiedzUsuń