dziękuję wszystkim za czytanie i komentowanie! kocham was xx
* * *
to co ujrzałam sprawiło, że miska z płatkami znalazła się podoimi stopami w miliardach kawałeczków...
natychmiast pociągnęłam Julię za rękę, wpraszając ją do środka domu chłopaków. miałam tylko nadzieję że chłopaki nie wrócą wcześniej..
w czasie gdy ja przygotowywałam worek z kostkami lodów dla przyjaciółki, ona siedziała na kanapie wtulona w miękki, czarny koc i popijała od czasu do czasu gorącą czekoladę. usiadłam obok niej dając jej woreczek.
-co się stało? - spytałam spokojnie.
-to przez Colina.. przyjechałam z Brighton prosto do niego. byłam tam i przyszli jego koledzy na mecz - mówiła drżącym głosem, jąkając się przy tym - siedziałam sobie na kanapie oglądając nasz ulubiony film, a on mnie tak po prostu z niej zepchnął i - przełknęła głośno gulę - i uderzył mnie, wyrzucając przy tym ze swojego domu.
Blondynka wtuliła się we mnie i zaczęła głośno szlochać. Pocieszałam ją, jeżdżąc po jej plecach dłonią.
-co ja mam teraz zrobić?! - wykrzyknęła płacząc - chyba nie wrócę tak do domu, bo jak ciocia to zobaczy - wskazała na swój zbity policzek, choć nie było tak bardzo widać zbitej rany, podejrzewam że jej nadopiekuńcza ciocia mogłaby być zła - to od razu zadzwoni po rodziców a oni każą mi się przeprowadzić.... taka była umowa, ale ja nie chcę jechać do Brighton! - i w tym momencie wymyśliłam, aby Julia pojechała z nami do L.A.. Opowiedziałam jej o wszystkim, że moja mama porozumie się z jej ciocią u której mieszka, z powodu iż jej rodzice musieli wyprowadzić się do Brighton, bo dostali tam bardzo dobrze płatną pracę. natomiast przyjeżdżają do Londynu na weekendy. Zgodziła się, a ja od razu zadzwoniłam do mojej mamy z którą zawsze miałam dobry kontakt, nie zważając na sytuację. opowiedziałam jej o Julii i podałam numer jej cioci, który podyktowała mi moja przyjaciółka, a ona postanowiła zadzwonić do jej cioci.
siedziałam z Julią oglądając kolejne odcinki "4 Skins 3", gdy moja mama oddzwoniła z dobrą wieścią.
ucieszyłyśmy się zapominając o problemie z dojazdem do jej domu by wzięła swoje rzeczy. Julia zadzwoniła do cioci i opowiedziała że przyjedzie do domu po rzeczy, bo okazało się że jej nie ma w domu. problem był w tym, że nie miałyśmy jak tam dojechać.. zastanawiając się nad danym problemem, do domu przyjechali chłopaki. całą szóstka byłą zdziwiona sobą nawzajem. opowiedziałam im całą historię z Julią, a Julii o naszej przyjaźni z chłopakami. Blondynka była strasznie szczęśliwa, ponieważ okazała się być directionerką, o czym wcześniej nie wiedziałam. opowiedziawszy sobie całą historię, poruszyłam temat wyjazdu.
-no więc Julia może jechać z nami do L.A.? - spytałam niepewnie.
-a nie lepiej żeby została z nami? - spytał Liam.
-ale jak to? przecież.. wy też jedziecie, nie? - nie wiedziałam o co chodzi. byłam wręcz pewna, że cały zespół jedzie.
-nie, głupolu. - Harry się zaśmiał - w sumie to jedziemy w trójkę.. ja, ty i Nialler. ale jeśli Julia chcę jechać to okej.
*Julia*
-nie, nie chcę robić problemu.. przecież mogę jechać do domu. - poznanie moich idoli było najlepszym co mnie ostatnio spotkało, ale postanowiłam nie zrażać ich do siebie i nie robić im kłopotów. wolałam jechać do domu, i narazić się na wyprowadzkę do Brighton, niż żeby chłopaki z One Direction źle mnie wspominali. wstałam z ogromnej kanapy, gdy nagle Louis Tomlinson, chłopak o anielskim głosie, złapał mnie za nadgarstek. przeszedł mnie dreszcz. pociągnął mnie z powrotem na kanapę.
-nigdzie nie idziesz, rozumiesz? - spojrzał mi w oczy. to było jak sen z którego nie chciałam nigdy się wybudzić - jedziecie do Ciebie do domu, a Ty grzecznie się spakujesz, jasne? - uśmiechnął się uroczo. nie mogłam im odmówić, gdy wszyscy się na mnie patrzeli i czekali aż się zgodzę.
-w porządku. - wydukałam z siebie. Holly mocno mnie przytuliła, po czym ja, ona i Hazza pojechaliśmy do mnie do domu, gdzie spakowałam się i po godzinie wróciliśmy do chłopaków. byłam strasznie speszona tą całą sytuacją, ale jednocześnie było to niesamowite przeżycie. miałam nadzieję, że reszta mojego życia zmieni się dzięki tym wspaniałym ludziom.
*Holly*
-jesteśmy! - krzyknęłam gdy wróciliśmy do chłopaków. w salonie zastaliśmy tylko Nialla, który jadł zapiekankę i siedział przed laptopem. -hej. - odpowiedział nam - chłopaki! robimy twitcama!? - po jego pytaniu Zayn, Liam i Louis zbiegli ze swoich pokoi.
-Holls... a jeśli ja wam się narzucam?podczas gdy cała piątka wspaniale się bawiła robiąc twitcama, ja i Julia siedziałyśmy na łóżku w gościnnym pokoju i rozmawiałyśmy.
-ciesz się, że z nami jedziesz i przestań tak myśleć! chodzi przede wszystkim byś zapomniała o tym idiocie... zresztą, przecież gdyby Harry nie chciał żebyś jechała, to by się nie zgodził. - uśmiechnęłam się. - nie obraź się, ale ja już idę spać, bo jutro wcześnie wstajemy.
-ok. dobranoc! - odpowiedziała, po czym ja wyszłam z gościnnego pokoju, wzięłam swoje rzeczy, poszłam do łazienki i wzięłam długi, gorący prysznic. ubrałam się w dresy i luźną bluzkę, a następnie poszłam do pokoju Harrego i położyłam się na kanapie próbując zasnąć. niestety, przeszkodził mi w tym Styles, który wszedł do tego pomieszczenia.
-o nie, nie. dzisiaj śpisz na łóżku! - podszedł do mnie i wziął mnie na ręce.
-ale nie pozwolę Ci, byś spał na kanapie. Ty musisz się wyspać, Harry! - zaprotestowałam.
-więc nie mamy wyjścia...
-czyli ja śpię na kanapie. - uśmiechnęłam się i kiwnęłam głową.
-nie? śpimy razem - zaśmiał się i rzucił mnie na swoje łóżko - spróbuj zasnąć, a ja w tym czasie idę się wykąpać - wyszedł z pokoju, a ja zamknęłam oczy i zasnęłam.
-Holly, musimy już wstawać.. - słyszałam szept Harrego.
-która godzina? - spytałam z jeszcze zamkniętymi oczami.
-w pół do piątej. dokładnie za półtora godziny mamy samolot. wstawaj! - zaczął mnie szturchać - no wstawaj, wstawaaaj, obudź się no! - śmiał się.
-no już wstaję - powiedziałam z uśmiechem, lecz dalej leżałam.
-no dobra, sama tego chciałaś! - Hazza zaczął mnie łaskotać, następnie wziął mnie na ręce, podał mi moją torbę i zaniósł do łazienki.
-proszę mi się ogarnąć i ładnie ubrać. i nie ma dyskusji! - loczek uśmiechnął się pokazując przy tym swoje białe, równiutkie ząbki.
-jesteś idiotą - zaśmiałam się i pokazałam mu język, po czym zakluczyłam się w łazience. zrobiłam jak mi kazał. szybko się umyłam, ogarnęłam, tradycyjnie pomalowałam oczy eyelinerem i maskarą, włosy spięłam w luźnego, wysokiego koka i ubrałam się w to.
zeszłam na dół z walizkami, gdzie zastało mnie śniadanie w postaci makaronu z cynamonem i cukrem.
dołączyłam do Nialla i Harrego, biorąc talerzyk z blatu podeszłam do szklanego stołu i usiadłam obok blondyna. siedziałam cicho, nie zwracając uwagi na to o czym rozmawiają Niall i Harry.
po chwili przyszła do nas Julia, która była ubrana w krótkie jeansowe spodenki i miętową, cieńką bluzkę z koronką na ramiączkach. swoje blond włosy miała splecione w kłosa, który delikatnie opadał na jej prawe ramię. szczerze zazdrościłam jej urody.
-weź sobie talerzyk, leży na blacie - Nialler uśmiechnął się do niej i dalej konsumował swoje śniadanie.
gdy wszyscy zjedliśmy, spojrzałam na zegarek. mieliśmy niecałe pół godziny, więc wzięliśmy swoje wszystkie walizki, torby, plecaki itp., wyszliśmy do samochodu Harrego i jechaliśmy prosto na lotnisko słuchając przy tym Switchfoot - Dare You To Move. mimo iż był to wrzesień, było dosyć ciepło a ja po prostu czułam wakacje.
Dojechaliśmy na lotnisko, a tam czekaliśmy godzinę na nasz samolot. W końcu z wiecznie szumiących głośników dobiegł niewyraźny głos młodej kobiety, która poinformowała o przygotowaniu do wyjścia. Każdy wziął swoje podręczne torby i równym, szybkim krokiem podeszliśmy do samolotu, gdzie jako ostatni zajęliśmy w nim miejsca.
Siedziałam razem z Julią, a Nialler z Harrym. Lecieliśmy około 12 godzin, a z racji tego że jestem strasznym śpiochem, prawie całą podróż spędziłam śpiąc.
W końcu bezpiecznie dolecieliśmy do Los Angeles na lotnisko International Airport, który był położony 25 kilometrów od centrum Los Angeles, gdzie znajdywał się nasz Hotel Omni Los Angeles. Podjechaliśmy pod niego taxi i od razu wzięliśmy kluczyki do naszego zarezerwowanego pokoju. Na początku myślałam, że będzie to zwykły, czteroosobowy pokój, ale Harry i Niall zachwycili mnie jak zwykle.. Weszliśmy do naszego pokoju, a raczej apartamentu, z którego był idealny widok na oświetlone Los Angeles. Ponieważ dolecieliśmy tu w nocy i byliśmy bardzo zmęczeni podróżą, postanowiliśmy położyć się spać, gdzie każdy miał osobne sypialnie.
* * *
no to mamy kolejny :3
następny będzie też za 5 komentarzy, mam nadzieję że będą one szybciej :D
| PODAWAJCIE SWOJE TWITTERY W KOMENTARZACH, A JA BĘDĘ WAS INFORMOWAŁA O NOWYCH ROZDZIAŁACH :3
kolejny rozdział będzie cały o Los Angeles, w którym bardzo dużo będzie się działo. ~MÓJ TWITTER~
love ya xx
* * *
no to mamy kolejny :3
następny będzie też za 5 komentarzy, mam nadzieję że będą one szybciej :D
| PODAWAJCIE SWOJE TWITTERY W KOMENTARZACH, A JA BĘDĘ WAS INFORMOWAŁA O NOWYCH ROZDZIAŁACH :3
kolejny rozdział będzie cały o Los Angeles, w którym bardzo dużo będzie się działo. ~MÓJ TWITTER~
love ya xx
Świetny :3 Czekam na kolejny.
OdpowiedzUsuńDaleeeej... :D
OdpowiedzUsuńPisz next! ;>
OdpowiedzUsuńChcemy następny c: Juuuuż.!
OdpowiedzUsuńPisz szybko nastepny! Nie moge doczekac sie tego co bedzie sie dzialo w LA!
OdpowiedzUsuńGenialne *.* Czekam na kolejny rozdział, a przy okazji zapraszam tutaj -> http://more-than-bestfriends.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń*.* świetny, kocham tego imagina <3 czekam na następną część
OdpowiedzUsuńKoocham to ! Kocham Cię za takie boskie imaginy ♥ .
OdpowiedzUsuń